niedziela, 30 listopada 2014

Czy warto jechać na Camp America? cz.1

Warto, czy nie warto? Oto jest pytanie.

Właśnie mija pół roku od dnia, gdy spakowałam walizki i wybyłam w wielki świat. 
Niech ta seria postów będzie odpowiedzią na pytania "A jak było w Ameryce?", a tym niezdecydowanym niech pomogą podjąć właściwą decyzję.

***

CZĘŚĆ PIERWSZA - AHOJ PRZYGODO!



czwartek, 27 listopada 2014

BOKKA w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim


BOKKA to najbardziej tajemniczy fenomen polskiej sceny muzycznej. Nikt nie wie kim są, występują w maskach, a z fanami porozumiewają się bez wypowiadania słów. I nie są to żadne fanaberie, o nie! Za całą tą otoczką kryje się głębsza filozofia. W końcu w muzyce chodzi o muzykę. A to im wychodzi świetnie. Więc cóż chcieć więcej?

wtorek, 25 listopada 2014

Najlepsza reklama świąteczna 2014



Świąteczne reklamy z wielkim czerwonym Mikołajem, który bardziej przypomina homara niż dobrego świętego, odchodzą do lamusa.

niedziela, 23 listopada 2014

Ładne, bo skandynawskie.

Ci, co choć trochę interesują się designem już pewnie je widzieli. Ci, co jeszcze nie widzieli - zaraz zobaczą.
O czym mowa?
A o nowym projekcie norweskich paszportów.

Jeśli paszport jest symbolem tożsamości narodowej, to nowy, zwycięski projekt tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Skandynawowie mają wyjątkowo wysublimowany gust. 

Paszport jest utrzymany w stylu minimalistycznym: prosta linia i pastelowe kolory. Norweska miłość do natury została uwieczniona w postaci prostych grafik. I tak, na kartach paszportu możemy zobaczyć norweskie fiordy, a nawet zorzę polarną (wystarczy dokument potraktować światłem UV, a ten rozbłyśnie różnymi kolorami - zupełnie jak zorza!).

Projekt został nagrodzony za to, że ilustruje norweską tożsamość, a tym samym jest dokumentem o wysokiej wartości - właśnie przez swój unikatowy design.

The design is attractive and stylish, the colours are subtle and the abstraction of the landscapes are exciting. Aesthetically, the landscape motifs have been given a distinctive look. The jury appreciates the simplicity of the solution.”

piątek, 21 listopada 2014

TGIF vol.2

#piątekweekendupoczątek <3

Tydzień minął zadziwiająco szybko. Mam wrażenie, że działo się to zaledwie wczoraj, gdy dodawałam mój pierwszy post na blogu. 

W tym tygodniu aż trzy nowości, jeden wakacyjny hit, i jeden hymn piąteczkowy.

#1. Julia Marcell - Cincina


Na Cincinę wpadłam dzisiaj, bo w końcu piosenką dnia w Trójce nie zostaje się tak o. Posłuchałam, obejrzałam i... jestem zachwycona! Twórczość Julii znałam dzięki płycie June (która przez baaardzo długi czas była moim numerem jeden w słuchawkach) i po nowej płycie spodziewałam się podobnego stylu. Jednak nie, styl jest inny, ALE wciąż na wysokim poziomie. Tekst piosenki jest tak szczery i tak prawdziwy, że bez wątpienia nie jestem jedyną osobą, która utożsamia się "podmiotem lirycznym" (jeju, jak właściwie nazwać osobę mówiącą w piosence??). A video? Tak dobrej kompilacji starego kina nie widziałam już dawno ;) 
Polecam do potupania nóżką, na przykład teraz - przed wyjściem na imprezę.

#2. Hozier - From Eden


Hozier na mojej liście pojawia się po raz drugi. A to nie bez powodu. W końcu w tym tygodniu ukazał się teledysk do "From Eden". Video przyjemne do oglądania, piosenka przyjemna do posłuchania. 

#3. Mark Ronson - Uptown Funk ft. Bruno Mars


Do Bruno Marsa nigdy nie pałałam szczególną sympatią. Ale za to do Marka Ronsona - jak najbardziej! Powalający collab z Amy Winehouse ("oh Valerie-e-e") i świetna płyta Record Collection, na której znajdują się co najmniej dwie z moich ulubionych piosenek (ulubionych piosenek mam DUŻO, więc nie zdziwcie się, jak co pewien czas będę nazywać kolejną piosenkę moją ulubioną). Uptown Funk jest hmmm... okej. Piosenka mnie nie powaliła, ale czego można było się spodziewać po współpracy z artystą śpiewającym piosenki "do radia".

#4. Vance Joy - Riptide


Odkąd zaczęłam pracować moje poranki wyglądają tak samo. Wstaję (jestem rannym ptaszkiem, więc 6:30 w zupełności mi starcza), idę do kuchni, przygotowuję owsiankę, siadam do stołu, włączam TV, przełączam na VH1, a tam... zawsze to samo. Zawsze ta piosenka. I wcale nie mam nic przeciwko temu. Riptide przypomina mi te odległe czasy, gdy jeszcze świeciło słońce i nie musiałam martwić się o temperaturę za oknem.
Jednak największym plusem jest w tym wypadku video. Dokładnie w takim stylu jak lubię! Jeśli znacie więcej tego typu teledysków, będę bardzo wdzięczna za tytuły piosenek ;)

#5. Rebecca Black - Friday


Proszę, nie zlinczujcie mnie. Jest piątek, w biurze ludzie dostają do głowy. Taki oto hit dziś zapodali moi kumple-didżeje. FUN. FUN. FUN. FUN.

W ten piątkowy wieczór życzę wszystkim dużo FUNU. Ja będę się bawić niewątpliwie wyśmienicie, a to za sprawą wyżej wymienionych kumpli, którzy faktycznie są didżejami, i grają super muzykę!

wtorek, 18 listopada 2014

Lumbersexual, czyli tyle szumu o... drwala?

"Stało się, koniec ery metroseksualnych mężczyzn."
"Nadchodzi era drwala."
"Zapomnij o metroseksualnych chłopakach."

O co chodzi? Czyżby właśnie powstało sprzysiężenie brodatych Norwegów, którzy chcą zabić Christiano Ronaldo i innych jemu podobnych? I kim są ci drwale???

Już tłumaczę. A właściwie nie ja, a Tom Puzak, który ponad dwa tygodnie temu swoim artykułem do GearJunkie (klik!) wywołał niemałe poruszenie:

Today, the metrosexual is a disappearing breed being quickly replaced by men more concerned with existing in the outdoors, or the pseudo-outdoors, than meticulous grooming habits.

He is bar-hopping, but he looks like he could fell a Norway Pine.


He looks like a man of the woods, but works at the Nerdery, programming for a healthy salary and benefits. His backpack carries a MacBook Air, but looks like it should carry a lumberjack's axe. 


He is the Lumbersexual.


piątek, 14 listopada 2014

TGIF vol.1

#piątek #piąteczek #piątunio

TGIF towarzyszy mi już od dość dawna. Wszak tak nazywała się moja pierwsza (i ostatnia) audycja w radiu studenckim, w czasach, gdy jeszcze czas miałam. Teraz wskazówki zegara nieubłaganie popychają mnie do przodu, i nawet jakbym ze wszystkich zegarków na świecie wyjęła baterie, to i tak nadal mamy zegary słoneczne. Grr! 

Wracając do TGIF. Będzie to cykl postów ze świata muzyki. Każdy piątek = 5 piosenek, które namieszały nieco w moim życiu w ciągu ostatniego tygodnia. Możecie spodziewać się tu wielkich hitów rodem z RMF Maxxx (no dooobra, tylko kilku, na przykład w kontekście "jeju, jak bardzo zdenerwowała mnie dziś piosenka w autobusie. Błagam. Pitbul? tak z rana???"), jak i mniej znanych muzycznych smaczków. 

To do dzieła.

#1. Flume & Chet Faker - This Song Is Not About a Girl

Nadal ubolewam nad faktem, że ominęły mnie koncerty Cheta Fakera. Okrutnie się sfrajerzyłam, licząc, że bilety będą na mnie czekać do ostatniej chwili, która wcale taką ostatnią chwilą nie była. Już na półtorej miesiąca przed koncertem wszystkie bilety zostały wyprzedane, a mi pozostało jedynie obejść się smakiem. 

Przestroga: nie kupujcie biletów na allegro. Zazwyczaj sprzedają je pomioty szatana, czyli tak zwani oszukiści. Sama się dałam nabrać, chociaż już po suczej obczajce na fejsie wiedziałam, że nie jest możliwe, by jakiś łysiejący pan Zenek wiedział kto to jest Chet Faker, a tym samym nie miał na sprzedaż aż 20 biletów. Nie polecam tego allegrowicza.

PS. Chet podobno nie grał na koncertach mojej ulubionej piosenki. Taka wiadomość na otarcie łez.


#2. Hozier - Take Me To Church

11 listopada. Marsz. Flagi. Zniszczenia. Oskarżenia. Akty nienawiści. Rasiści. Nihiliści. Wolność?


#3. Taylor Swift - Shake It Off

Nie będę ukrywać, że lubię tę piosenkę. I to bardzo! Ale to nie dlatego ją tu wrzucam. Bardziej chodzi mi o całe to zamieszanie odnośnie panny Swift i Spotify. Z racji, że praca w Spotify jest moim marzeniem, to z wielkim zaciekawieniem śledzę kolejne newsy dotyczące tej sprawy. (Dla przypomnienia: Taylor Swift odeszła ze Spotify, ponieważ uznała, że słuchanie jej muzyki nie powinno być darmowe). Kto z tego wyjdzie na plus, a kto na tym straci? Kto kłamie, a kto mówi prawdę? Ciężko powiedzieć. Jedno jest pewne: któraś ze stron manipuluje faktami. Pytanie tylko - która?


#4. MØ - Walk This Way (Kant rmx)

Wczorajsza noc musiała być dla MØ wyjątkowa. W końcu nie co dzień zostaje się zwycięzcą czterech statuetek Danish Music Awards. Mnie co prawda jej muzyka aż tak nie przekonuje (preferuję inną szkołę skandynawską), ALE ten remiks to pe-tar-da! Przy piąteczku pasuje jak u-la-lał. Tak to jest, jak się w pracuje z DJami. Tyle wygrać!


#5. Lo-Fang - #88

Tę piosenkę dodaje, bo mi się podoba. Tak po prostu.


Ja się żegnam.
Tak kończę mojego pierwszego posta na moim niepierwszym blogu.