piątek, 21 listopada 2014

TGIF vol.2

#piątekweekendupoczątek <3

Tydzień minął zadziwiająco szybko. Mam wrażenie, że działo się to zaledwie wczoraj, gdy dodawałam mój pierwszy post na blogu. 

W tym tygodniu aż trzy nowości, jeden wakacyjny hit, i jeden hymn piąteczkowy.

#1. Julia Marcell - Cincina


Na Cincinę wpadłam dzisiaj, bo w końcu piosenką dnia w Trójce nie zostaje się tak o. Posłuchałam, obejrzałam i... jestem zachwycona! Twórczość Julii znałam dzięki płycie June (która przez baaardzo długi czas była moim numerem jeden w słuchawkach) i po nowej płycie spodziewałam się podobnego stylu. Jednak nie, styl jest inny, ALE wciąż na wysokim poziomie. Tekst piosenki jest tak szczery i tak prawdziwy, że bez wątpienia nie jestem jedyną osobą, która utożsamia się "podmiotem lirycznym" (jeju, jak właściwie nazwać osobę mówiącą w piosence??). A video? Tak dobrej kompilacji starego kina nie widziałam już dawno ;) 
Polecam do potupania nóżką, na przykład teraz - przed wyjściem na imprezę.

#2. Hozier - From Eden


Hozier na mojej liście pojawia się po raz drugi. A to nie bez powodu. W końcu w tym tygodniu ukazał się teledysk do "From Eden". Video przyjemne do oglądania, piosenka przyjemna do posłuchania. 

#3. Mark Ronson - Uptown Funk ft. Bruno Mars


Do Bruno Marsa nigdy nie pałałam szczególną sympatią. Ale za to do Marka Ronsona - jak najbardziej! Powalający collab z Amy Winehouse ("oh Valerie-e-e") i świetna płyta Record Collection, na której znajdują się co najmniej dwie z moich ulubionych piosenek (ulubionych piosenek mam DUŻO, więc nie zdziwcie się, jak co pewien czas będę nazywać kolejną piosenkę moją ulubioną). Uptown Funk jest hmmm... okej. Piosenka mnie nie powaliła, ale czego można było się spodziewać po współpracy z artystą śpiewającym piosenki "do radia".

#4. Vance Joy - Riptide


Odkąd zaczęłam pracować moje poranki wyglądają tak samo. Wstaję (jestem rannym ptaszkiem, więc 6:30 w zupełności mi starcza), idę do kuchni, przygotowuję owsiankę, siadam do stołu, włączam TV, przełączam na VH1, a tam... zawsze to samo. Zawsze ta piosenka. I wcale nie mam nic przeciwko temu. Riptide przypomina mi te odległe czasy, gdy jeszcze świeciło słońce i nie musiałam martwić się o temperaturę za oknem.
Jednak największym plusem jest w tym wypadku video. Dokładnie w takim stylu jak lubię! Jeśli znacie więcej tego typu teledysków, będę bardzo wdzięczna za tytuły piosenek ;)

#5. Rebecca Black - Friday


Proszę, nie zlinczujcie mnie. Jest piątek, w biurze ludzie dostają do głowy. Taki oto hit dziś zapodali moi kumple-didżeje. FUN. FUN. FUN. FUN.

W ten piątkowy wieczór życzę wszystkim dużo FUNU. Ja będę się bawić niewątpliwie wyśmienicie, a to za sprawą wyżej wymienionych kumpli, którzy faktycznie są didżejami, i grają super muzykę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz