wtorek, 18 listopada 2014

Lumbersexual, czyli tyle szumu o... drwala?

"Stało się, koniec ery metroseksualnych mężczyzn."
"Nadchodzi era drwala."
"Zapomnij o metroseksualnych chłopakach."

O co chodzi? Czyżby właśnie powstało sprzysiężenie brodatych Norwegów, którzy chcą zabić Christiano Ronaldo i innych jemu podobnych? I kim są ci drwale???

Już tłumaczę. A właściwie nie ja, a Tom Puzak, który ponad dwa tygodnie temu swoim artykułem do GearJunkie (klik!) wywołał niemałe poruszenie:

Today, the metrosexual is a disappearing breed being quickly replaced by men more concerned with existing in the outdoors, or the pseudo-outdoors, than meticulous grooming habits.

He is bar-hopping, but he looks like he could fell a Norway Pine.


He looks like a man of the woods, but works at the Nerdery, programming for a healthy salary and benefits. His backpack carries a MacBook Air, but looks like it should carry a lumberjack's axe. 


He is the Lumbersexual.




Lumbersexualist - człowiek lasu. Drewno jest modne ostatnimi czasy. I dizajnerskie. No i w ogóle fajnie jest być w lesie, bo tam zawsze wychodzą dobre fotki na insta.

Problem tylko w tym, że taki lumberseksualista poza uniformem stereotypowego drwala, tj. flanelówą w kratę (najlepiej połączenie red&black), ciepłym beanie z prawdziwej owczej wełny, i długą, gęstą brodą, innych "drwalskich" przymiotów nie posiada. Nie do końca nawet wiadomo, czy taki lumberseksualista w ogóle lubi drzewa...

Poza tym, ów "hot new trend" nie jest znów ani taki gorący, ani tym bardziej nowy. Panów w tego typu kostiumach (tak, dobrze przeczytaliście, kostiumach - nie mogę tego nazwać stylem, skoro wszyscy ubierają się według tego samego przepis na idealny wygląd idealnego lumberjacka) możemy oglądać na ulicach co większego miasta już od dobrych kilku lat, zwłaszcza w Skandynawii, północnych stanach USA i w Kanadzie. Aż dziwię się, że tego typu sposób ubierania się swą nazwę otrzymał dopiero teraz.

Drwaloseksualni podobno wycinają w pień metroseksualnych (wśród których, na początku tego roku, wyłonił się nowy odłam - spornoseksualni, czyli wysportowani faceci, którym stawał na ich własny widok w lustrze). Póki co, pogromu jeszcze nie zauważyłam. Metro nadal ustawiają się w kolejce do manikiurzystki, natomiast lumberjacki popijają kolejne craft beers w jakiś klimatycznych pubach. Nikt nikomu nie wchodzi w paradę. Jedyną zmianą, jaką widać, to to, że hipsterzy (czyli ci najmodniej niemodni) zamieniają stare palto dziadka na koszulę w kratę ze sklepu z artykułami bhp.

Czy trend się utrzyma? Cóż, brody nie goli się ot tak, a koszule w kratę zawsze będą miały wiernych fanów wśród studentów politechnik. 
Gorzej z nazwą. Dotychczas stanowi ona niezły kąsek dla mediów, ale tak na dłuższą metę... po co komu nowa filozofia? 

Powodzenie metroseksualizmu tkwi w tym, że nie określa on konkretnego typu mężczyzny - metroseksualny może być zarówno dyrektor wielkiej firmy, jak i chłopak o imieniu Brajan, który pracuje jako mechanik samochodowy. Można się ubierać w cokolwiek się tylko zechce, byle dobrze się prezentowało. 
A lumberseksualizm? No właśnie. Lumberjack to tylko kolejny trend w modzie, przeminie równie szybko co emo, nerdy, hipsterzy, normalsi i co tam jeszcze mieliśmy. Nikt w końcu nie powie "Ty, spójrz na niego. Wygląda jakby z lasu wyszedł. Pewnie jakiś lumbseksualista to je". 

Oto moja rada dla tych biedaków, którzy chcą być modni, a brody brak: nie martwcie się. W końcu mamy Movember, więc pewnie żaden szanujący się lumberjack brody teraz nie ma (lub dopiero w powijakach) ;)









6 komentarzy:

  1. Też nie bardzo pojmuje to takie ubieranie w ramy na siłę, że już nie wspomnę o samej nazwie, która jest średnio trafna. Początkowo zareagowałam nawet z entuzjazmem na ten pomysł, no łał! Koniec z metro-lalusiami! Metroseksualizm nigdy mi się nie podobał, ale im więcej oglądam zdjęć "lumberseksualistów", tym bardziej stwierdzam, że to najzwyczajniej metro z brodą, ot co. A na co komu coś takiego w sumie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie o tym samym pomyślałam!
      nie ukrywam, że tacy faceci od zawsze mi się podobali (ah ta Skandynawia w moim sercu), ale wówczas, to znaczy jakieś trzy dwa lata temu, ten styl byłł niewymuszony, wręcz był tam na miejscu. A teraz wyobraźcie sobie takich drwali wędrujących ulicami Maroko (bo i tam są ludzie modni). Niestety, moja wyobraźnia aż tak bujna nie jest...

      Usuń
    2. Jak zauważyła w sumie moja koleżanka - z tego zrobili modę, a za modą podążą ci, którzy wczoraj nosili rurki i grzywkę ulizaną żelem. W efekcie będziemy mieć wcale nie prawdziwych mężczyzn, a takie nie-wiadomo-co. A tych prawdziwych 'sexy drwali', którzy faktycznie potrafią i upolować obiad, i naprawić szafkę pozostaje nam chyba szukać w głębinach lasu...

      Usuń
    3. hahah, to kiedy wyprawa do lasu? ;)
      Facetów potrafiących naprawić toster, zmontować tapczan z ikei i ugotować obiad jest wielu. Tylko oni najczęściej właśnie nie są tym typem goniącym za ostatnimi trendami, bo mają ważniejsze sprawy na głowie (jak ratowanie niewiast z opresji ;) )

      Usuń