środa, 31 grudnia 2014

A co Ciebie ucieszyło w 2014?


Wszyscy coś podsumowują, więc nie będę gorsza.
Oto 10 rzeczy, które mnie prawdziwie ucieszyły w 2014 roku.





1. Zostałam mamą (póki co tylko chrzestną, ale zawsze coś!) Poznajcie Różę - najukochańszego dzidziusia na świecie.



2. Przeżyłam Amerykę, przeżyję już wszystko. Ten wyjazd był prawdziwą szkołą życia. Nauczyłam się gotować i bez wzruszenia sprzątać mysie kupy. Poznałam fajnych ludzi i zobaczyłam na własne oczy, że American Dream to w zasadzie nic nadzwyczajnego.



3. Dużo rzeczy zrobiłam po raz pierwszy: jeździłam na nartach wodnych, skoczyłam z trampoliny, jadłam steki, zaśpiewałam w karaoke (dzięki Karol i Cypek), zarobiłam pierwszy "duży hajs", nocowałam w vanie, odwiedziłam Hogwart, byłam na rave party i bawiłam się na imprezie z czerwonymi kubeczkami. Pewnie było więcej tych "pierwszych razów", ale te będą niezapomniane.



4. Pierwszy raz w życiu przeczytałam FAJNĄ szwedzką książkę. Wyobrażacie sobie, żeby przez pięć lat studiowania skandynawistyki ani razu nie trafić na coś, po czym by się nie chciało umrzeć? Polecam całym sercem poczytać książki Jonasa Jonassona. "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął" możecie znać z filmu (jednak książka jest milion razy zabawniejsza), a "Analfabetka, która potrafiła liczyć" jest miliard razy zabawniejsza od "Stulatka".
Jeśli chcecie odpocząć od kryminałów, to te książki powinny się znaleźć na Waszej liście lektur na 2015 rok.



5. Zaczęłam pracować. I to w zawodzie. Na zawód związany ze szwedzkim będę musiała zapewne poczekać trochę dłużej (wszystko, tylko nie księgowość i słuchawki), ale w końcu praca w agencji reklamowej zawsze mi się marzyła. Szef stwierdził, że social media ninją nie zostanę. Może ma rację, a może nie... challenge accepted. ;>



6. Zaczęłam ćwiczyć! Mel B daje nieźle w kość. Gdy wróciłam z Ameryki byłam niezłym bulbaskiem, więc trzeba było gdzieś tą druga brodę schować. Nic śmiesznego. Sami tak spróbujcie robić trening w malutkim pokoju, gdzie zwykła gimnastyka to bardziej joga!


7. Poznałam bardzo inspirujących ludzi. Jedną z tych osób jest Patryk, który wprowadził mnie w świat sołszal midja. Drugą jest Michał, który no.. po prostu jest fajny. Dzięki nim praca w biurze była przyjemnością. Jeśli to czytacie chłopaki, to wiedzcie, że jesteście super. A, i możecie się spodziewać moich częstszych odwiedzin na dwunastym pietrze ;) No i nie mam z Wami zdjęcia, więc trzeba nadrobić!!!


8. Poznałam lepiej moich dotychczasowych znajomych. Na Cypka zawsze mogę liczyć, Karol zawsze wyrwie mikrofon starym babom na karaoke, z Metri mogę wyjść do eleganckiej restauracji, z Agą zawsze w pociągu pomarudzę na życie, z Zuzą rozumiemy się bez słów, od Oregano zawsze dowiem się czegoś mądrego, Emila to super frendzia, Machlik zawsze coś poradzi w kwestii seriali, albo podrzuci jakiś muzyczny kąsek, a Kamilka i Michał to Kamilka i Michał - po prostu najlepsi.



9. Cieszę się, że Zofia jest nadal ze mną. Najlepszych przyjaciół nie spotyka się codziennie. Myślę, że możemy być idealnym dowodem, że związki na odległość działają!



10. Cieszę się z Rysia. Chociaż to gópi gópek, to jednak mój ci on.



***

Życzę sobie i Wam pomyślnego 2015. W końcu zawsze może być lepiej, więc teraz niech będzie NAJLEPIEJ!

1 komentarz:

  1. Jaka czadowa fota z łańcuchem na tle mostu! Stylizacja godna Viki Beckham! (wydaje mi się że skojarzenie nie przez brak uśmiechu, bo wtedy często kojarzyłyby mi się osoby z Victorią). Cieszę się że znalazłam się w zaszczytnym gronie ucieszaczy 2014. :) /////Jeśli teraz będzie NAJLEPIEJ, to na 2016 trzeba będzie wymyślić stopień przearcynajwyższy przymiotnika, i nie tak na łatwiznę, że najnajlepiej, tylko jakieś supersłowo! Pozdrowienia <3

    OdpowiedzUsuń